Nie da się ukryć, że polskie górnictwo jest o krok od poważnego kryzysu. W 2019 roku jesteśmy świadkami niezwykłych przemian, które niewątpliwie wpłyną negatywnie zarówno na przemysł górniczy, jak i na budżet naszego kraju. Polski węgiel, a właściwie jego zapasy zalegają przy kopalniach oraz energetyce (i sięgają około 13 mln ton!).
Co więcej, polski węgiel jest dwukrotnie droższy od importowanego. Pierwszy raz od wielu lat spada zapotrzebowanie na energię elektryczną- głównie ze względu na stale rosnące ceny (jak twierdzą eksperci). Okazuje się również, że kopanie w Polsce w tym roku przestają na siebie zarabiać (hossa trzech ostatnich lat niestety ginie). Ceny węgla w Polsce pikują również ze względu na ogólne spowolnienie gospodarcze.
Węgiel polski a importowany
„W czerwcu 2019 roku, za tonę węgla w zachodnioeuropejskich portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia płacono niespełna 64 dol., podczas gdy w tym samym czasie ubiegłego roku jego wartość przekraczała 104 dol. Stawki w bałtyckich portach, do których dopływa przede wszystkim rosyjski węgiel, są jeszcze niższe. W czerwcu wynosiły niespełna 46 dol./t i były o niemal 45 dolarów niższe niż rok wcześniej. Tymczasem za węgiel na polskim rynku, należącym niemal w całości do firm kontrolowanych przez Skarb Państwa, przy porównywalnych parametrach trzeba by zapłacić ponad 80 dol./t „na bramie” kopalni na Śląsku.”
źródło: wysokienapiecie.pl
Warto również wspomnieć, że 2 lata temu Polska Grupa Górnicza zmieniła zasady kontraktowania węgla dla energetyki. Dla przykładu, zmieniono formuły oparte m.in. o światowe ceny węgla, inflację czy ceny prądu. Wprowadzono natomiast długoterminowa umowy, ze stałą ceną. Co takie działanie za sobą niesie? W skrócie, kopalnie w Polsce nie zarabiają więcej, gdy ceny światowe idą w górę oraz nie sprzedają węgla tanio, tak jak konkurencja światowa.
Zapotrzebowanie na prąd a wydobycie węgla
W obecnej sytuacji mniej prądu oznacza więcej węgla na zwałach. Jest to kolejny problem zarówno górnictwa jak i Polski. Przykładowo, porównując okresy styczeń- sierpień 2018 i 2019, w tym roku węgla kamiennego wyszło o 3% mniej, czyli o 2 TWh. Produkcja węgla brunatnego spadła aż o 13%. W tym samym czasie, import energii wzrósł o ponad 2 TWh.
Najciekawszym aspektem w tym temacie jest spadek zapotrzebowania na prąd. Od 2015 roku rosło ono stabilnie od 1 do 2 proc. rocznie (wraz z „pędzącą” gospodarką). Okazuje się, że w 2019 roku PKB rośnie, a gospodarka zużywa już o 0,6 proc. mniej prądu. Eksperci uważają, że główną przyczyną tej sytuacji jest właśnie wzrost cen (w skrócie- podwyżki wymusiły oszczędności energii).
Wszystkie te czynniki zwiastują spory spadek popytu na węgiel. A ponadto, spółki energetyczne chcąc ratować swoją sytuację obniżą odbiór węgla do minimum. Tym samym wzrosną ceny prądu.
Zatrudnienie w górnictwie a wydobycie węgla
Mimo problemów, z którymi musi zmierzyć się polska gospodarka oraz Rząd, zatrudnienie w tym sektorze zaczyna pomału wzrastać. Po wieloletnim spadku, od 2017 roku widzimy tendencję wzrostową. Przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia, wydobycie jednak stale spada, co świetnie widać na poniższym wykresie.
Chociaż wydobycie węgla stale maleje, zapasy na polskim rynku ponownie rosną. Okazuje się, że w sierpniu 2019 roku przy kopalniach zalegało 4,5 mln ton węgla, a przy elektrowniach kolejne 4,8 mln ton. Do tego należy również doliczyć zapasy przy miejskich ciepłowniach oraz firm handlujących surowcem.
Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z niepisaną zasadą, kopalnie w Polsce przejdą kryzys, który powtarza się cyklicznie co około 30 lat. Czy przespaliśmy okres pomyślności i dostatku? Jak z tymi zmianami poradzi sobie rząd?